Czego używam do szydełkowania?

maja 25, 2015

Czego używam do szydełkowania?

Kochani moi, jestem właśnie w trakcie przeglądania i czytania blogów szydełkowych. Chcę zrobić listę najprzydatniejszych i najbardziej wartościowych, a właściwie szydełkowa blogsfera jest tak pojemna i twórcza, że nie będzie to lista, a bardziej seria. Dlatego proszę Was o wszelkie linki blogów, na których jest co poczytać i można się wiele nauczyć, a ja na pewno tam zajrzę!

Tymczasem postanowiłam pokazać Wam, czego ja używam do robótek i blogowania.

Moja pracownia - kącik w moim pokoju, pokazywałam ją już jakiś czas temu. Nie gromadzę zbyt wielu włóczek, bo dopóki nie wyrobię większości zapasów, to nie kupuję następnych ;) Bardzo ważne jest wygodne krzesło i dobra lampa, przy której nie męczą się oczy, a także wygodny dostęp do materiałów i szydełek, które ja trzymam pod ręką w kartonie na biurku.

Rzecz oczywista - włóczki i kordonki. Na zdjęciu Muza Ariadna i Timya Madame Tricote. Od pewnego czasu kordonków używam tylko bawełnianych, bo jedynie takie gwarantują dobrą jakość wyrobu - niektóre poliestry też są ok, ale absolutnie porzuciłam nowosolskie - nie zdały egzaminu. Co do włóczek, nie mam specjalnych preferencji, może dlatego, że niewiele z nich robię, raczej dominują u mnie koronki.

Mój pierwszy zestaw szydełek - prezent od Ukochanego. Aluminiowe w rozmiarze od 2mm do 8mm, troszkę haczą włóczkę i muszą się wyrobić, ale mam do nich ogromny sentyment. Długi, długi czas tylko one mi służyły.

Kolejny komplet szydełek, również od Ukochanego. Te cudeńka w piórniczku to Addi Click z możliwością doczepienia żyłki. Śmigają, aż miło, używam ich do szydełkowania normalnego, knookingu i metody tunezyjskiej - jak widać, są bardzo wszechstronne i nadają się do wszystkiego poza koronkami (ze względu na rozmiar, mają powyżej 3mm).

Szydełka zdekompletowane - tulip 0,75mm, moje ukochane szydełko metalowe produkcji NRD-owskiej 1,25mm, którego używam do prawie wszystkich szydełek i próbki z fanpage Szydełka, cekiny i igiełka. To drugie od prawej, z bambusową rączką, służy mi najczęściej ze wspomnianych próbek, bo przerabiam nim włóczkę Timya.

Czółenko do frywolitki, z którą nie było mi dane się zaprzyjaźnić, no ale mam. Do kupienia w pasmanterii za kilka zł.

Koraliki i inne półfabrykaty do wyrobu biżuterii. Swego czasu lubiłam sznury szydełkowo-koralikowe, obecnie jakoś nie mam na nie weny i czasu. Najlepsze są oczywiście TOHO, ale większość koralików na zdjęciu to te nierówne, chińskie no-name.

Centymetr krawiecki. Przydatny do mierzenia robótek i siebie, kiedy chcę udziergać jakiś ciuch ;)

Igły do haftu. Zapłaciłam za nie w pasmanterii chyba 3zł. Służą mi nie tylko do tego, o czym mówi nazwa, ale także do wrabiania nitek, aby nie było ich widać i nic się nie pruło. Dużo wygodniej to robić nimi, niż szydełkiem.

Ostre nożyczki. Przydają się do wszystkiego. Moje kupiłam w JYSK za 6zł. Mam takich dwie sztuki.

Telefon - w nim mam multum wzorów, filmiki z youtube i poradniki na Waszych stronach i blogach. No po prostu niezastąpiony, korzystam z niego praktycznie cały dzień i się nie rozstaję. A słuchawki? Po pierwsze do filmików, ale przede wszystkim do odtwarzania muzyki, przy której bardzo lubię robótkować.

Aparat i książka o fotografii. Bez nich nie byłoby bloga. Książka świetna i wiele się z niej nauczyłam, a kosztowała zaledwie 9,99zł, aparat ma funkcję nagrywania HD, która pozwala mi tworzyć również filmiki. Nie jest to żaden wygórowany sprzęt, ma już swoje lata i sporo ograniczeń, ale wierzcie mi, że na potrzeby blogowania wystarczy taka cyfrówka.